środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 23

Był słoneczny piątek. Po pracy odrazu poszłam do domu. po przekroczeniu progu zaczęło mi się zbierać na wymioty. Szybko pobiegłam do łazienki. "Pewnie to zatrucie" pomyślałam. Ale nic mi nie przechodziło. Wzięłam z 4 tabletki i nic nie pomagały. Nagle zadzwoniłam moja komórka. Aga. Wzięłam ją z komody i odebrałam.

- Cześć, Iga. Może dziś gdzieś pójdziemy na jakieś babskie pogaduchy?

- Cześć, Aga. Z chęcią bym poszła, ale jakoś źle się czuję. Chyba czymś się zatruła.

- Ooo... Szkoda. Mam pomył. To ja przyjdę do ciebie. Ok?

- Ok. Jak chcesz oglądać mnie w takim stanie to przyjść.

Po 15 minutach Agnieszka już była. Zaczęła mnie przepytywać jak na komisariacie. Powiedziałam jej, że to pewnie zatrucie i co jadłam i robiłam przez ostatni tydzień. Jesteśmy z Agnieszką najlepszymi koleżankami (jak i z Madzią) i nie uważała tego za zatrucie.

- Robiłaś test ciążowy? - spytała nagle.

- Nie, niby po co?

- No jak to po co? Możliwe, że jesteś w ciąży.

- Eee... tam. Za nie długo mi to przejdzie.

- A Pit gdzie jest? Już wie, że będzie ojcem?

- Pit ma zgrupowanie w Spale na ME i nie wiem, bo nie jestem w ciąży.

- Wiesz co? Zaraz przyjdę.

Agnieszka wybiegła jakby poparzona. Nie minęło 10 minut, a była już spowrotem z trzema testami ciążowymi. I nagle rzuciła do mnie takie słowa:

- Idź zrób, bo jak nie to...

- Ok, dobra. Już idę robić.

Po kilku minutach czekania pierwszy wyszedł pozytywny (czyt. dwie kreski). "Kurczę, to nie może być prawda." - pomyślałam

- I jak? - usłyszałam zza drzwi.

- Dwie kreski.  - odpowiedziałam.

- Zrób następne.

Zrobiłam dwa kolejne. Jeden wyszedł negatywny, a drugi pozytywny.

- I co, i co?- niecierpliwiła się Aga.

- Sama zobacz.

- Nie no musisz iść do ginekologa.

- W poniedziałek pójdę.

-Nie idziemy teraz.

Po tych słowach Aga pociągnęła mnie za rękę w stronę drzwi. Wzięłam ostanie badania i kilka potrzebnych rzeczy wsadziłam do torebki i pojechałyśmy do szpitala. Po wejściu do budynku skierowałyśmy się w stronę rejestracji. Pani, która tam siedziała powiedziała, że akurat ginekolożka nie ma pacjentów, więc możemy tam iść. Przyjęła nas miła pani doktor Dagmara Stefaniuk.

- Dzień dobry.

- Dzień dobry. Proszę siadać. - wskazała na krzesełka koło biurka. - Nazywa się pani ...

- ... Ignacja Kaczmarczyk.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam za błędy i literówki.
I kolejny rozdział za nami. 
Myślę, że wam się spodoba. :)

2 komentarze:

  1. Ciekawe ;-)
    http://volley-love.blogspot.com/2013/08/drugi.html - zapraszam na drugi rozdział :)

    OdpowiedzUsuń