piątek, 31 maja 2013

Rozdział 12

Zbliżał się czas wyjazdu Piotrka. Spotykaliśmy się codziennie. Dwa dni przed wyjazdem poszłam na zakupy. Kupiłam drobny prezent dla Pita i upiekłam ciasto. Wieczorem umówiliśmy się u mnie. Usłyszałam pukanie i poszłam otworzyć.

- Cześć

- Cześć. Wejdź. - powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy.

Poszliśmy do kuchni. Piter zaczął kroić ciasto z takim spojrzeniem, że mógł naraz zjeść całe te ciasto.

- Piotrek. Chciałam Ci coś dać.

- Co chciałaś mi dać? - zostawił ciasto, podszedł do mnie i zaczął całować po szyi.

Wyjęłam pudełeczko z kieszeni i wręczyłam je Nowakowskiemu. Otworzył i wyciągnął jego zawartość.

- Śliczny. - powiedział szeptem, zakładając sobie naszyjnik. - Teraz ja mam coś dla ciebie. Zaczekaj chwilę.

Spojrzałam na niego z pytającą miną. Szybko wyszedł z kuchni i tak samo wrócił z zamszowym pudełeczkiem. Uklęknął na kolano, spojrzał mi w oczy i je otworzył.

- Ignacjo Kaczmarczyk. Wyjdziesz za mnie?

- Tak, Piotrze Nowakowski. - I rzuciłam się mu na szyję.

W tym momencie nie posiadałam się z radości. Zatopiliśmy się w swoich ustach. Wziął mnie na swoich biodrach do łóżka. Zaczęliśmy ściągać z siebie ubrania nie przerywając namiętnych pocałunków, błądziliśmy rękami po swoich ciałach, aż dotarliśmy do końca. po chwili wytchnienia zasnęliśmy. Obudziłam się następnego dnia. Piotrka już nie było. Zostawił kartkę "KOCHAM CIĘ. :*". Wstałam zerkając na zegarek. 8.41. Dzisiaj miałam wolne, więc postanowiłam spędzić cały dzień w domu na leniuchowaniu. Po zjedzeniu śniadania dostałam SMS-a od Magdy.

-"Cześć Iga. Mogłabym u ciebie przenocować na jakiś czas?"

-"Oczywiście, ze mogłabyś. Powiedz o której będziesz?"

-"Koło 14.30."

-"Ok. Będę czekała. Pa."

-"Pa. Kocham Cię."

Przez ten czas ogarnęłam w całym domu, zrobiłam zakupy i zaczęłam robić obiad. Włożyłam naczynie żaroodporne z jedzeniem do piekarnika, by się upiekło. Spojrzałam na zegarek. 13.35. "Jak Madzia przyjdzie to akurat się upiecze." Ogarniałam w kuchni, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wytarłam mokre ręce o ścierkę i poszłam otworzyć. Przed drzwiami ujrzałam zapłakaną Magdę z wielką walizką.

- Madzia, co się stało? - zapytałam się przytulając ją, a ona jeszcze bardziej się rozpłakało. - Chodź do środka.

Weszłyśmy do środka. Nie mogłam ją uspokoić. Po jakiś 10 minutach uspokoiła się. Opowiedziała mi z szczegółami, co się stało. To jak poznała niejakiego Tomka i jak on ją oszukał wyciągając od niej ostatnie grosiaki. Nic mi nie mówiła, bo nie chciała mnie martwić. Aż do tej pory.

- Powiedziałaś o tym wszystkim rodzicom?

- Jeszcze nie. Ty jesteś pierwszą osobą, która o tym wszystkim wie. Nie wiem jak się po tym pozbieram.

- Nie martw się ja ci pomogę. Jutro pojedziemy do twoich rodziców i powiemy o tym. Ok?

- Dobrze.

Zjedliśmy obiad i obmyślałyśmy jak powiedziem rodzicom Madzi o tej sytucji.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny, dwunasty już rozdział.
Jutro Dzień Dziecka.
Cieszycie się?
Przepraszam za błędy i zapraszam do ankiety.
Czytasz=Komentujesz

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 11

Przez jakieś pół godziny siedziałam bez ruchu wpatrując się w list. A treść listu brzmiała tak:
"Piotrek zrozumiał swój błąd, jaki popełnił kilka lat wcześniej zrywając z moją córką Katarzyną. Od kilku dni się spotykają. Teraz będą szczęśliwą rodziną i spodziewają się dziecka. I nie próbuj ich rozdzielić, bo mnie do końca życia popamiętasz. Z uszanowaniem Elżbieta Szymańska."
Koło 15 poszłam do Pita o wytłumaczenie tej sytuacji. Przy jego drzwiach usłyszałam, że ktoś się kłóci u niego. Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył mi zbulwersowany Piotrek.

- To ja przyjdę jutro - powiedziała kobieta i wyszła przyglądając mi się z lekkim uśmiechem.

- Wchodź Iga. - powiedział zapraszając mnie do środka.

- Kto to był? Jak wolno spytać. - spytałam niepewnie.

- Moja mama. Pokłóciliśmy się o Kaśkę. Robi mi wyrzuty, że niby do niej wróciłem, że niby zrobiłem jej dziecko i chce jej zniszczyć małżeństwo. Ale ja przecież jestem z tobą i nie mam zamiaru do niej wracać.

- Wierzę Ci. Chciałam coś ci pokazać.

Wyciągnęłam z kieszeni list od pani Elżbiety, matki Kaśki. Przeczytał i zaczął walić pięścią w ścianę.

- Piotrek. Proszę, przestań.

Popatrzyła na mnie i mocno przytulił. Zdecydowaliśmy, że złożymy skargę o nękanie. Trener Kowal dał kilka dni wolnego Pitowi na zaistniałą sytuację. Koledzy z zespołu bardzo nas wspierali, szczególnie Igła. Nasz "doradca" od nagłych przypadków.
Po kilku dniach spędzonych na komisariacie i wyjaśnianiu całej sytuacji przyszedł czas na wyznaczenie pierwszej rozprawy. Ustalili na 15 lipca. Został tylko tydzień. Szybko upłynął. Pobudka, praca, po pracy krótki spacer lub zakupy i kolejny spacer wieczorem raz z Piotrem, raz z Magdą. I przyszedł ten dzień. O godzinie 13 się zaczęło. Przesłuchali mnie, Pita, panią Elżbietę, Kaśkę, jej męża i jeszcze kilka osób. Trwało to półtorej godziny. Później była półgodzinna przerwa, na której Igła z Zibim przynieśli jakieś ciasteczka i picie oraz trzymali za nas kciuki. Zawołali nas do sali i pani sędzia wyczytała wyrok. Oskarżyli panią Elżbietę na  2 lata w zawieszeniu na rok i zakaz zbliżania się do nas (czyt. mnie i Pita) na odległość 300 m. Odetchnęliśmy z ulgą, że nie będzie nikt już nas prześladować i nachodzić. Po rozprawie Kaśka przeprosiła za tą całą sytuację. Po wyjściu z sądu razem z Igłą i Zibim poszliśmy na obiad do restauracji "Amor". Zamówiliśmy po naleśniku z serem i po herbacie, a obsługa na zapleczu szalała ze szczęścia, że siatkarze przyszli do ich restauracji. Po zjedzeniu z Pitem poszłam na spacer, a chłopacy na jakieś spotkanie z studentami.

- Jak się czujesz? - Zapytał po kilku minutach ciszy.

- Ulgę i taki przyjemy spokój. A ty kochanie?

- Czuję się szczęśliwy będąc przy tobie. - powiedział patrząc mi w oczy, pocałował mocno w usta i poszliśmy do domu.

Weszliśmy do jego mieszkania. Była 16.36. Od razu poszliśmy do kuchni. Piotrek zaparzył herbatę, usiadł na przeciwko mnie i przyglądał mi się.

- Co? - zapytałam marszcząc brwi.

- Nic. Jesteś taka ładna, że nie mogę się napatrzeć.

Zaczęłam się śmiać. Pocałowałam go. Po chwili udaliśmy się do salonu i zaczęliśmy oglądać mecz siatkówki oczywiści Brazylia - Serbia, bo zaczął się sezon reprezetacyjny, który odbywał się u nas. Nasi kolejny mecz grali za 4 dni w Warszawie. Pioterk wróci dopiero na mecz w Gdańsku, czyli za 9 dni.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędny i za to że tak późno dodałam. Ale wiecie szkoła.
Dzisiaj Dzień Mamy, więc wszystkim mamom wszystkiego, wszystkiego najlepszego.
Jak tam emocje po towrzyskich z Serbią i po meczy BVB vs. Bayer ?

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 10

Tą kobietą była oczywiście matka byłej dziewczyny Pita. Gdy nas zobaczyli odrazu poszli do pokoju dyrektora.

- Co się stał? - zapytałam Jolkę, sekretarkę.

- Przyszła siostra dyrektora. Zaczęli się kłócić. - powiedziała.

- To jest siostra dyrektora? O co się kłócili? - spytałam się szeptem by nas nie usłyszeli.

- Tak. Kłócili się o jakiegoś chłopaka. Nie wiem dokładnie o jakiego i o co chodzi, bo przyszłam jakieś 10 minut przed wami.

Tysiąc myśli zebrały mi się w głowie. Po wypiciu herbaty pożegnałam się z dziewczynami i poszłam do swoich obowiązków. Siatkarze akurat mieli siłownię i niektórych trzeba było wymasować. Trafiło mi się na Piotra.

- Piotrek. Widziałam tą kobietę co mnie prześladuję tutaj w budynku. Jolka powiedziała, że jest siostrą dyrektora i kłócili się o jakiegoś chłopaka. Pewnie o Ciebie chodziło. Piter martwię się. Ona ewidentnie chcę nas rozdzielić.

- Żartujesz?! I nie martw się nikt nas nie rozdzieli. Spotkamy się później.

- Nie. Poważnie mówię.

- Porozmawiamy  o tym na spokojnie.

Gdy go wymasowałam, poszłam wypisywać skierowania na badania kontrolne. Umówiłam się z Nowakowskim na wieczór, bu przedyskutować o zaistniałej sytuacji. Po zakończonej pracy poszłam na zakupy do galerii. Miałam dziwne wrażenie, że ktoś za mną idzie. W perfumerii zauważyłam kobietę od anonimów, więc szybko poszłam do kasy z zakupami. Ale i tak nic to nie dało. Ciągle za mną łaziła. A to do kawiarni, a to do sklepu obuwniczego. Chodziła krok w krok. Wychodząc z galerii, zobaczyłam jak wsiada do auta i odjeżdża. Uff... Wreszcie. Ja tym czasem poszłam na przystanek i czekałam na autobus. Po 10 minutach przyjechał. Wsiadłam, skasowałam bilet i usiadłam na wolnym miejscu przy oknie. Po 20 minutach jazdy wysiadłam na przystanku koło mojego bloku. Była 17.30. Za jakąś godzinę przychodzi Piter. Wchodząc na klatkę sprawdziłam pocztę i poszłam do swojego mieszkania. Przyszły rachunki, opłaty i list od nieznanej mi osoby. Gdy tylko przeczytałam go nie mogłam uwierzyć w to co przeczytałam

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy.
Zapraszam do komentowania.
Wasz ulubiony siatkarz to...
Zamigotał świat
Znalezione. Podoba wam się?

środa, 15 maja 2013

Coś od siebie

Jak wam minął dzień? Mi w miarę dobrze.
Chciałam Was zapytać się czy podoba się moje opowiadanie? 
Dzisiaj jest 15 maja. Wiecie co dzisiaj jest?
Tak, tak. Dziś są urodziny naszego najlepszego libero Krzyśka Ignaczaka.
Więc życzę wszystkiego najlepszego, żadnych kontuzji, spełnienia marzeń.
A wy co mu życzycie?
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz.!

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 9

Pit przyjrzał mi się z dokładną z szokowaną miną. Usiadł na sofie koło mnie.

- Powiesz mi co się dzieję? - spytał

- Tak. Powiem.

Opowiedziałam mu o co mi chodzi, zaczynając od śmierci syna sąsiadów (wtedy dostałam pierwszego anonima) poprzez opis tej kobiety do sytuacji, która miała miejsce kilka godzina wcześniej.

- Chciałam cię zapytać czy znasz tą kobietę?

Po chwili zastanowienia Piter oznajmił za smutkiem w głosie.

- To jest matka mojej byłej, która nie pogodziła się, że zerwałem z jej córką. Chodziliśmy koło roku, w pierwszej klasie liceum, ale gdzieś około dwóch miesięcy od rostania Ada, tak miała na imię, zaczęła brać narkotyki. Wtedy opuściła się w nauce, spotykała się z jakimiś dziwnymi typami spod ciemnej gwiazdy, ignorowała mnie. Nie chciałem chodzić z taką dziewczyną. Później jakieś półtora miesiąca też nachodziła mnie ta kobieta. Po tym nachodzeniu, z tego co słyszalem, Ada poszała na odwyk. A raczej jej matka ją tam zaciągnęła. Była pod stałą kontrolą. Nawet po wyjściu ze szpitala. Pomogło. Tydzień temu  dowiedziałem się od mamy, że ma jakiegoś narzeczonego. Oczekują dziecka, ale i tak jej matka nie może się z tym jak widać pogodzić.

Po tej wypowiedzi zapadła cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie powiem, ale mnie to trochę zaszokowało.

- Wiesz co? Mam pomysł. - powiedział Pit przerywając ciszę.

- Jaki?

- Pójdę teraz z tobą na policję i powiemy wszystko o tej kobiecie.

I tak zrobiliśmy. Pioterk jeszcze na chwilę poszedł do swojego mieszkania zostawić rzeczy i wziąść kluczyki od samochodu. Wsiadliśmy do jego Audi A6 i ruszyliśmy. Weszliśmy do budynku i od razu skierowaliśmy się do pokoju, gdzie składałam wcześniej zeznania.

- Dzień dobry - powiedzieliśmy chórem.

- Dzień dobry. W czym mogę pomóc?

- Chiałam złożyć zeznania dopełniające w mojej sprawie.

- Dobrze. Proszę usiąść. - wskazał policjant ręką na krzesełka.

Po złożeniu zeznań Pit zabrał mnie na przejażczkę po mieście. Wróciliśmy koło 18. Poszliśmy do mojego mieszkania i rozmawialiśmy gdzieś do 22. Następnego dnia wstałam 10 minut przed budzikiem. Poszłam ubrać się, zjadłam śniadanie i wypiłam kawę. Wyszłam z mieszkania zamykając drzwi na klucz. Po drodze napotkałam Renatę, recepcjonistkę, i razem poszłyśmy do pracy. Wchodząc do budynku usłyszeliśmy, że ktoś się kłóci, dość ostro. Otworzyliśmy drzwi do sekretariatu i ujrzeliśmy kobietę i naszego dyrektora.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy. Myślę, że się wam podoba.
Nie wiem jak wy, ale ja nie mogę się doczekać Ligi Światowe.
Lili
Proszę o komentowanie. :)

środa, 8 maja 2013

Rozdział 8

Weszłam do mieszkania zostawiając zakupy w kuchni na blacie kuchennym. Usiadłam przy stoliku kładąc przed sobą anonim myśląc nad tą całą sytuacją. Nie minęła minuta i ktoś zadzwonił do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Przed sobą ujrzałam dwóch facetów. "Moi ochroniarze" pan Dariusz i Paweł.

 - Dzień dobry, pani Ignacjo. - powiedział jeden z nich.

- Dzień dobry. Zapraszam. - wskazałam ręką, żeby weszli do środka. - Ustaliliście coś? Wiecie cokolwiek? Przed chwilą dostałam kolejnego anonima - powiedziałam zdenerwowana.

- Tak. Osoba ta jest kobietą. Zrobiliśmy to zdjęcie jak była pani w sklepie. - pan Paweł pokazał mi zdjęcie z aparatu. Była to wysoka kobieta, gdzieś 170, miedziane włosy do ramion, szczupła, tatuaż ważki na prawym nadgarstku, na oko gdzieś około 45 lat.

- Czytałam pani ten ostatni anonim i zna pani tą kobietę?

- Jeszcze nie czytałam i nie znam tej kobiety. Pierwszy raz ją na oczy widzę.

- A mogę zobaczyć ten anonim?

- Tak, tak. Oczywiście. - poszłam do kuchni po niego.

Wręczyłam ów list panu Pawłowi i przeczytał go na głos: "Jeszcze raz spotkasz się z MOIM Piotrkiem to cię zabiję. Ostrzegam cię ostatni raz. Pożałujesz tego!!!".

- A więc chodzi jej o Piotrka. - głośno pomyślałam.

- Któż to jest ten Piotrek? - zapytał pan Dariusz.

- Mój sąsiad, a zarazem chłopak. Mieszka piętro wyżej.

Opowiedziałam wszystko co uważałam za stosowne o Nowakowskim. Po czym panowie wyszli. Była 13.15. Po jakimś półtora godzinnym przemyśleniu zadzwoniłam do Pita, czy do mnie przyjedzie, co chcę z nim porozmawiać. Powiedział, że przyjedzie za godzinę, gdyż ma jeszcze trening. Spojrzałam na zegarek. Wyświetlał godzinę za piętnaście trzecia. Przez tą godzinę zjadłam obiad, pozmywałam naczynia, po segregowałam ubrania na czyste i brudne, ciągle myśląc o tej kobiecie. Od myśli odciągnął mnie dzwonek do drzwi. Piotrek.

- Cześć. Co się dzieje? Długo się nie odzywałaś. - powiedział wchodząc do mieszkania.

- Cześć. Wiem, że się długo nie odzywałam, ale mam pewien problem z anonimami, które wysyła mi jakaś kobieta, której nie znam i jest to powiązane z tobą.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy i za to, że taki krótki.
Wasze ulubione piosenki?
CZYTASZ = KOMENTARZ
Piosenka dnia

sobota, 4 maja 2013

Dziękuję :)

No to muszę wam podziękować za pierwszy 1000 wyświetleń (dokładniej 1030 jak ostatnio potrzyłam). Jeszcze raz bardzo dziękuję. :)***

Dzisiaj, 4 maja, ma urodziny jeden z naszych kochanych reprezentantów Polski w siatkówce Zbigniew Bartman. Więc:

Sto lat! Sto lat! wujek krzyczy,
ciocia wręcza kosz słodyczy,
dziadek w nowej swej koszuli,
babcia Cię do siebie tuli,
mama torcik dekoruje,
tato wszystko to filmuje...
Skąd to całe zamieszanie?
Urodzinki masz kochanie

piątek, 3 maja 2013

Rozdział 7

Obudziłam się po 8. Piotrek jeszcze smaczne spał. Ja w tym czasie zebrałam ciuchy na jedną kupkę, ubrałam się i zaczęłam przygotowywać jajecznicę ze szczypiorkiem. Wstawiając wodę na herbatę poczułam Nowakowskiego dłonie na moich biodrach.

- Cześć kochanie.

- Cześć. Jak się spało? - zapytałam

- Bardzo dobrze. A tobie?

- Wyśmienicie. - oznajmiłam całując go w usta.

- Co masz dobrego do jedzenia?

- Jajecznice ze szczypiorkiem.

Nałożyłam na talerze i w milczeniu zjedliśmy śniadanie. Pit podziękował za śniadanie i poszedł do swojego mieszkania. Ogarnęłam w kuchni, jak i w całym domu. Ubrałam się, nałożyłam makijaż i poszłam dochodzić po centrum handlowym. Po drodze zadzwoniłam do Kingi, koleżanki ze studiów, i poszłyśmy razem. Połaziłyśmy po sklepach. Obie kupiłyśmy kilka drobiazgów i wstąpiłyśmy do pobliskiej kawiarni. Zamówiłyśmy latte oraz pogawędziłyśmy sobie o wszystkim co nam przyszło na język. Rozeszłyśmy się do domów koło 16.40. Szłam spacerkiem przyglądając się wszystkim, którzy wracali z pracy do swoich mieszkań. Zbli
żąjąc się pod swój blok zauważyłam radiowóz policyjny i karetkę.

- Co się stało? - zapytałam zapłakanej pani Wiśniewskiej.

- Syn państwa Michalaków, Łukasz, nie żyje. Leżał w piwnicy cały w krwi. Mój mąż go znalazł. - powiedziała ledwie ją rozumiejąc.

Gdy już karetka z ciałem Łukasza, policja zbierała informacje od wszystkich sąsiadów. Mnie też pytali. Powiedziałam to co wiedziałam o chłopaku. Po przesłuchaniu weszłam do mieszkania, wcześniej sprawdzając pocztę. W skrzynce były 3 listy. Od rodziców, rachunek za telefon i anonimowy. Otworzyłam zniecierpliwiona list bez nadawcy. Ktoś mi groziła, że mnie zabiję.

Dwa tygodnie później

Dostawałam takie groźby co drugi dzień. W piątek po pracy poszłam na policję. Wchodząc do budynku do razu skierowałam się do pokoju, w którym przyjmowali zgłoszenia. Opowiedziałam o tych listownych groźbach. Policjanci stwierdzili, że coś zrobią. Wieczorem zadzwonili do mnie i powiedzieli, że podstawili tajniaków. Następnego dnia obudziła mnie sygnał dzwoniącego telefonu. Odebrałam. Dzwoniła mama. Rozmawiałyśmy jakieś 30 min. i poszłam do osiedlowego sklepiku po świeże bułki. Wracając ze sklepu  sprawdziłam skrzynkę i był tam kolejny anonim.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy. :) Myślę, że wam się podoba. :)
Stay

środa, 1 maja 2013

Rozdział 6

Była sobota. Obudziłam się o 9.02. Chwilę jeszcze poleżałam w łóżku, zastanawiająca co może być w paczce. Wstałam, założyłam na siebie szlafrok i udałam się do salonu, gdzie ją zostawiłam. Dokładnie ją obejrzałam i wreszcie otworzyłam. W środku była czarna sukienka do pół ud w moim rozmiarze 34. A na dnie był list. Wzięłam go do ręki i przeczytałam. "O, kurczę jak ja mogłam zapomnieć o swoich urodzinach". Moje najlepsza koleżanka Madzia przysłała mi prezent, o którym się nie spodziewałam. Zaraz pobiegłam do pokoju po telefon i zadzwoniłam do niej. Podziękowałam jej za prezent i  rozmawiałyśmy z jakąś godzinę.

Skończywszy rozmowę zjadłam śniadanie i wypiłam poranną kawę. Ubrałam się w jeansowe spodenki, szary T-shirt i Conversy. Nałożyłam lekki makijaż i swoje kasztanowe włosy zaplotłam w luźnego kłosa. Ruszyłam na miasto. Kupiłam kilka produktów do jedzenia, bo moja lodówka świeciła pustkami, 2 pary rybaczek, 4 T-shirty oraz japonki. W drodze powrotnej dzwonili do mnie rodzice z życzeniami.

Wróciwszy do mieszkania rzuciłam kupione rzeczy na łóżko, przebrałam się w dresy i zaczęłam gotować obiad. Gołąbki bez zawijania. Zjadłam z dwa i położyłam się na sofie w ramach odpoczynku po obiedzie. Była 15.46, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam. Za drzwiami stał Pit z pięknym bukietem czerwonych róż i małym prezencikiem.

- Cześć, kochana. Wszystkiego Najlepszego!!! - powiedział, a raczej krzyknął na całą klatkę schodową, całując mnie w usta. - To dla Ciebie.

- Cześć. Dziękuję. Widzę, że nie zapomniałeś o moich urodzinach. - biorąc bukiet i prezencik.

Wstawiłam róże w wodę i zaczęłam rozpakowywać ów prezent. Pit oparł się o ścianę i przyglądał mi się z uśmiechem na twarzy czekając na moją reakcję.

- Jaki piękny naszyjnik! - krzyknęłam patrząc raz na Nowakowskiego, raz na naszyjnik z średniej wielkości Piłką siatkową.

- Daj założę ci - wziął odemnie naszyjnik i założył na szyi.

Zaparzyłam nam herbatę i rozmawialiśmy tak dobre 5 godzin. W pewnym momencie zapytał się:

- Powiedz mi kto ci przysłał tą paczkę? Czy mam być zazdrosny?

- Nie. To moja koleżanka Magda.

- To ta czarna ze zdjęcia koło telewizora? - zapytał z ciekawością

- Tak, znamy się od podstawówki. Razem do klasy chodziłyśmy. Teraz ja jestem w Rzeszowie, a ona w Przemyślu.

- Co studiuję?

- Kryminalistykę. A ty masz jakiś kolegów, oprócz z klubu?

- Ooo.. kryminalistykę. Co do pytania to mam kontakt z Kurkiem, z ze szkoły to już inna bajka. A co od niej dostałaś jak można wiedzieć?

- Małą czarną.

- Pokażesz mi ją na sobie. - poprosił z iskrą w oku.

- Ok. Tylko pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Pomożesz mi ją złożyć

- Dobrze. Z miłą chęcią. - I jego mina była bezcenna.

Poszłam do pokoju. Wzięłam ją z pudełka i poszłam do łazienki. Zciągnąłam z siebie "domowe" ubranie. Założyłam sukienkę.

- Piter!!! - zawołałam.

- Tak? - stanął w dzwiach łazienki.

- Zasuń mnie. - oznajmiłam odwracając się do niego plecami.

Zasunął i wpatrywał się we mnie jak na najciekawsze dzieło sztuki w muzeum.

- No i jak?

- Świetnie wyglądasz. Bosko!!!

Podszedł do mnie i namiętnie mnie całując. Odwzajemniłam, a jego ręce zniżały się coraz niżej. Powoli rozpinałem jego koszulę. Rozsunął sukienkę i całują mnie po szyi. Wskoczyłam mu na biodra w samej bieliźnie nie przerywając namiętnych pocałunków. Zaniósł mnie do mojego pokoju po drodze gubiąc całą garderobę. Trafialiśmy do łóżka. Całkiem już nadzy zaczęliśmy się kochać. Najpierw powoli. później szybciej i rytmiczniej; w między czasie namiętnie się całując. Aż w końcu dotarliśmy do siebie.

- Kocham Cię! - szepnął mi Piter do ucha przytulając mnie od tyłu.

- Ja Ciebie też kocham! - odwróciłam się i pocałowałam go.

Po 22 zasnęliśmy niemal że natychmiast wtuleni w siebie.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy, które znajdziecie.
Dzisiaj mecz między Dynamem Moskwa a Groznyj Groznyj o godz. 15.15 (czasu polskiego)
Jak myślicie kto wygra? Ja stawiam na Dynamo.
Och lato :)