piątek, 3 maja 2013

Rozdział 7

Obudziłam się po 8. Piotrek jeszcze smaczne spał. Ja w tym czasie zebrałam ciuchy na jedną kupkę, ubrałam się i zaczęłam przygotowywać jajecznicę ze szczypiorkiem. Wstawiając wodę na herbatę poczułam Nowakowskiego dłonie na moich biodrach.

- Cześć kochanie.

- Cześć. Jak się spało? - zapytałam

- Bardzo dobrze. A tobie?

- Wyśmienicie. - oznajmiłam całując go w usta.

- Co masz dobrego do jedzenia?

- Jajecznice ze szczypiorkiem.

Nałożyłam na talerze i w milczeniu zjedliśmy śniadanie. Pit podziękował za śniadanie i poszedł do swojego mieszkania. Ogarnęłam w kuchni, jak i w całym domu. Ubrałam się, nałożyłam makijaż i poszłam dochodzić po centrum handlowym. Po drodze zadzwoniłam do Kingi, koleżanki ze studiów, i poszłyśmy razem. Połaziłyśmy po sklepach. Obie kupiłyśmy kilka drobiazgów i wstąpiłyśmy do pobliskiej kawiarni. Zamówiłyśmy latte oraz pogawędziłyśmy sobie o wszystkim co nam przyszło na język. Rozeszłyśmy się do domów koło 16.40. Szłam spacerkiem przyglądając się wszystkim, którzy wracali z pracy do swoich mieszkań. Zbli
żąjąc się pod swój blok zauważyłam radiowóz policyjny i karetkę.

- Co się stało? - zapytałam zapłakanej pani Wiśniewskiej.

- Syn państwa Michalaków, Łukasz, nie żyje. Leżał w piwnicy cały w krwi. Mój mąż go znalazł. - powiedziała ledwie ją rozumiejąc.

Gdy już karetka z ciałem Łukasza, policja zbierała informacje od wszystkich sąsiadów. Mnie też pytali. Powiedziałam to co wiedziałam o chłopaku. Po przesłuchaniu weszłam do mieszkania, wcześniej sprawdzając pocztę. W skrzynce były 3 listy. Od rodziców, rachunek za telefon i anonimowy. Otworzyłam zniecierpliwiona list bez nadawcy. Ktoś mi groziła, że mnie zabiję.

Dwa tygodnie później

Dostawałam takie groźby co drugi dzień. W piątek po pracy poszłam na policję. Wchodząc do budynku do razu skierowałam się do pokoju, w którym przyjmowali zgłoszenia. Opowiedziałam o tych listownych groźbach. Policjanci stwierdzili, że coś zrobią. Wieczorem zadzwonili do mnie i powiedzieli, że podstawili tajniaków. Następnego dnia obudziła mnie sygnał dzwoniącego telefonu. Odebrałam. Dzwoniła mama. Rozmawiałyśmy jakieś 30 min. i poszłam do osiedlowego sklepiku po świeże bułki. Wracając ze sklepu  sprawdziłam skrzynkę i był tam kolejny anonim.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy. :) Myślę, że wam się podoba. :)
Stay

4 komentarze:

  1. Czekam na kolejny, chodź muszę nadrobić resztę. Zapraszam na prolog do mnie liczę, że zostawisz po sobie jakiś znak zsiatkowkacalezycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na nowy i zapraszam na prolog do mnie zsiatkowkacalezycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba, podoba;) Zapraszam na I rozdział http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie rozdział 6, zapraszam ;) http://volleyball-love-story-zb9.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń