sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 24

Po zrobieniu badań pani doktor stwierdziła jedno znacznie i na 100%, że jestem w ciąży w 2 tygodniu i zapisała mnie na kolejną wizytę za miesiąc. Podziękowałyśmy i poszłyśmy na spacer na spokojną, szczerą rozmowę.

- I co teraz? Przecież ja se nie poradzę. - powiedziałam

- Jak "i co teraz?" Urodzisz zdrowe, śliczne dziecko. Powiesz Pitowi, rodzicom, jego rodzicom. A poza tym masz mnie i ich. Na pewno  Ci pomożemy. - pocieszyła mnie Aga.

Zaszłyśmy do księgarni. Kupiłam książkę na temat wychowania dziecka (tak na wszelki wypadek), bo kompletnie byłam zielona w tych sprawach. Potem zrobiłyśmy zakupy i poszłyśmy do mojego domu.

- Zrobić Ci herbatę? - spytałam

- Ok. Możesz zrobić. Kiedy zadzwonisz do Piotrka?

- Dzisiaj wieczorem.

Jeszcze porozmawiałyśmy i Agnieszka poszła koło 18. Półtorej godziny siedziałam w ciszy w przyciemnionym pokoju. Wreszcie zadzwoniłam do Piotra. Odebrał po drugim sygnale.

- Halo?

- Cześć, kochanie.

- Ooo... Cześć. Jak tam w domku?

- Dobrze. Bardzo tęsknię za Tobą. A jak u Was?

- Też dobrze. Za tydzień wracamy. Rozegramy półfinał i później jak się uda, mam taką nadzieję, finał. U Ciebie na pewno wszystko wporządku? Bo jakiś smutny głos masz?

- No... Nie do końca jest dobrze. Jest jedna sprawa, o której powinieneś wiedzieć i nie jest ona na telefon. Więc powiem Ci o niej jak wrócisz.

- Ok. Jak wrócimy to odrazu o tym porozmawiamy.

Ten tydzień minął bardzo szybko, a ta wieść na szczęście nie rozeszła się po wszystkich. W pracy nikt nie wiedział oprócz Agnieszki i chwała jej za to, że nie jest taką plotkarą i nie rozgadała. Tego dnia, którego Pit wracałz złotym medalem, powoli sprzątnęłam cały dom. Koło 14 byli na lotnisku w Warszawie, Później obiad u premiera, no i wreszcie każdy wracał w swoją stronę do domu. Piotr był w mieszkaniu o 19.47. Rzucił wszystkie torby przy drzwiach do łazienki i podbiegł do mnie siedzącej na kanapie i oglądającej telewizję.

- Cześć kochanie. Więc o jakiej sprawie chciałaś mi powiedzieć? - powiedział całując mnie w usta.

- Cześć, mój mamucie. Po pierwsze chciałam ci pogratulować złotego medalu, a po drugie chciałam cię poinformować, że...

- Że...?

- Będziemy mieli dziecko. - Piter zaniemówił z wrażenia i po chwili rzuciliśmy się w ramiona i oboje zaczęliśmy płakać z szczęścia. Po 20  zadzwoniliśmy do rodziców z tą nowiną.

Tydzień później

Zaczął się następny rok zajęć na uczelni. Pracowałam w weekendy w pobliskim szpitalu przez 6 godzin. Gdy któregoś dnia sprawdzając pocztę w skrzynce znalazłam list bez znaczka. Zastanawiając co w nim jest weszłam do mieszkania. Postanowiłam poczekać z jego otwarciem do przyjazdu Piotrka.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam Was:
- Za tak późne dodanie kolejnych losów Pita i Igi
- Za literówki i błędy
- Za trzymanie Was w niepewności
Został nam ostatni tydzień wakacji. Macie jakieś plany na wykorzystanie go?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

5 komentarzy:

  1. Jestes boska super piszesz nie moge sie doczekac

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsze, ze dziecko jest zdrowe, a i Piter się ucieszył :) List bez znaczka? Oj, chyba to nie jest dobry znak ;P

    OdpowiedzUsuń