- Cześć
- Cześć. Wejdź. - powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
Poszliśmy do kuchni. Piter zaczął kroić ciasto z takim spojrzeniem, że mógł naraz zjeść całe te ciasto.
- Piotrek. Chciałam Ci coś dać.
- Co chciałaś mi dać? - zostawił ciasto, podszedł do mnie i zaczął całować po szyi.
Wyjęłam pudełeczko z kieszeni i wręczyłam je Nowakowskiemu. Otworzył i wyciągnął jego zawartość.
- Śliczny. - powiedział szeptem, zakładając sobie naszyjnik. - Teraz ja mam coś dla ciebie. Zaczekaj chwilę.
Spojrzałam na niego z pytającą miną. Szybko wyszedł z kuchni i tak samo wrócił z zamszowym pudełeczkiem. Uklęknął na kolano, spojrzał mi w oczy i je otworzył.
- Ignacjo Kaczmarczyk. Wyjdziesz za mnie?
- Tak, Piotrze Nowakowski. - I rzuciłam się mu na szyję.
W tym momencie nie posiadałam się z radości. Zatopiliśmy się w swoich ustach. Wziął mnie na swoich biodrach do łóżka. Zaczęliśmy ściągać z siebie ubrania nie przerywając namiętnych pocałunków, błądziliśmy rękami po swoich ciałach, aż dotarliśmy do końca. po chwili wytchnienia zasnęliśmy. Obudziłam się następnego dnia. Piotrka już nie było. Zostawił kartkę "KOCHAM CIĘ. :*". Wstałam zerkając na zegarek. 8.41. Dzisiaj miałam wolne, więc postanowiłam spędzić cały dzień w domu na leniuchowaniu. Po zjedzeniu śniadania dostałam SMS-a od Magdy.
-"Cześć Iga. Mogłabym u ciebie przenocować na jakiś czas?"
-"Oczywiście, ze mogłabyś. Powiedz o której będziesz?"
-"Koło 14.30."
-"Ok. Będę czekała. Pa."
-"Pa. Kocham Cię."
Przez ten czas ogarnęłam w całym domu, zrobiłam zakupy i zaczęłam robić obiad. Włożyłam naczynie żaroodporne z jedzeniem do piekarnika, by się upiekło. Spojrzałam na zegarek. 13.35. "Jak Madzia przyjdzie to akurat się upiecze." Ogarniałam w kuchni, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wytarłam mokre ręce o ścierkę i poszłam otworzyć. Przed drzwiami ujrzałam zapłakaną Magdę z wielką walizką.
- Madzia, co się stało? - zapytałam się przytulając ją, a ona jeszcze bardziej się rozpłakało. - Chodź do środka.
Weszłyśmy do środka. Nie mogłam ją uspokoić. Po jakiś 10 minutach uspokoiła się. Opowiedziała mi z szczegółami, co się stało. To jak poznała niejakiego Tomka i jak on ją oszukał wyciągając od niej ostatnie grosiaki. Nic mi nie mówiła, bo nie chciała mnie martwić. Aż do tej pory.
- Powiedziałaś o tym wszystkim rodzicom?
- Jeszcze nie. Ty jesteś pierwszą osobą, która o tym wszystkim wie. Nie wiem jak się po tym pozbieram.
- Nie martw się ja ci pomogę. Jutro pojedziemy do twoich rodziców i powiemy o tym. Ok?
- Dobrze.
Zjedliśmy obiad i obmyślałyśmy jak powiedziem rodzicom Madzi o tej sytucji.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny, dwunasty już rozdział.
Jutro Dzień Dziecka.
Cieszycie się?
Przepraszam za błędy i zapraszam do ankiety.
Czytasz=Komentujesz
Czytasz=Komentujesz