piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 5

Rano przebudziły mnie promnienie słońca. Była 7.45. "Kurczę, zaspałam." Szybko ogarnęłam się i pobiegłam do pracy. Spóźniłam się zaledwie 2 minuty i z samego wejścia dostałam jakieś papiery do wypełniania od pana Jacka. Po ich wypełnieniu poszłam je donieść do sekretariatu, w którym był Pit.

- Cześć.

- Cześć. Przyjdziesz do nas na trening?

- Zobacze czy mi nic nie dadzą do wypełniania. - powiedziałam patrząc błagalnym wzrokiem na sekretarki.

- Na dziś koniec wypełniania. Jak na razie. - powiedziała jedna z nich o imieniu Aneta. Bardzo sympatyczna kobieta. Była kilkukrotną mistrzynią w biegach, ale po ciężkim urazem miednicy spowodowanym wypadkim samochodowym, skończyła swoją karierę zawodową.

- Dziękuję. Idziemy?

- Idziemy.

Na sali chłopacy akurat zaczeli się dzielić się na grupy.

- Dzień dobry trenerze. Cześć. - powiedziałam machając ręką do wszystkich.

- Dzień dobry Ignasia. Idź do Jacka da ci jeszcze jakąś robotę, a ty Pit jesteś w grupie z Igłą.

Pit skierował się w stroną boiska, ja w stronę pana Jacka. Do końca treningu segregowałam w magazynku leki, bandaże itp. Wychodząc z budynku zaczepiłam mnie Igła, nasza siatkarska legenda.

- Cześć. Słyszałem, że spotykasz się z naszym kochanym Piotrem. Tylko pamiętaj, że po pierwsze z natury jest cichym i nieśmiałym chłopcem, po drugie czesami pokazuję pazur, a po trzecie jak ci coś zrobi to pamiętaj do kogo masz się z tym zgłości.

- Tak, dobrze słyszałeś. A do kogo mam się zgłosić? - zapytałam z bananem na ustach.

- Jak to do kogo. Oczywiście, że do mnie. No to kiedy zaręczyny i ślub?

- Pytanie nie do mnie. - I w tym momencie zaczęłam się śmiać.

- Ok. Podpytam się Pitera. Może on mi coś więcej powie.

Z daleka zauważyłam idącego w naszą stronę Nowakowskiego.

- O wilku mowa. To ja was samych zostawiam. Narazie. - powiedział na odchodne Krzysiu, gdy Pit do nas podszedł.

- Narazie. O co mu chodziło? - Zapytał zdziwiony.

- O nas. Pytał, kiedy zaręczyny i ślub. - powiedziałam

- Haha...

- I nie zdziw się, kiedy się ciebie o to spyta.

Wzieliśmy się za ręce i poszliśmy na krótki spacer. Po drodze zamówiliśmy kawę na wynos. Wchodząc na naszą klatkę zaczepił nas pan z firmy kurierskiej dając mi paczkę. Troszkę byłam zdezorientowana patrząc raz na paczkę, raz na pana, który mi ją dał. Podpisałam jakiś papierek i razem z Pitem poszliśmy do mojego mieszkania. Cały czas zastanawiałam się od kogo może być.

- Jak myślisz od kogo może być? - zapytałam Piotrka

- Nie wiem. Nikt ci nie wspominał, że ci coś przysyła?

- Nieee...

Gdy byliśmy pod moimi dzwiami od mieszkania dostrzegłam jakiś list, wetknięty między futrynę a dzwiami. Otworzyłam go i przeczytałam: "Myślę, że ci się spodoba. M."

- Cichy wielbiciel?

- Możliwe, aczkolwiem nie jestem pewna co o tym sądzić.

Po tych słowach weszliśmy do środka.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy.
Jak wam minął tydzień?
Dopamina

4 komentarze:

  1. Bardzo fajne opowiadanie, czekam na kolejne rozdziały, o których możesz mnie informować:) U mnie nowy rozdział, zapraszam:) http://volleyball-love-story-zb9.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłam przypadkiem, a Resovia w adresie wprost zmusiła mnie by zajrzeć :) no i jak widać to była świetna decyzja, by tu zajrzeć :) świetne opowiadanie :) nie wiem, czy to przypadek, czy nie, ale rzuciła mi się w oczy 14, czyli nr mieszkania Pita ;) Od razu na mojej buźce pojawił się big smajl :) Nie mogę się doczekać nexta :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    [uczucie-poznaja-wybrani]
    [right-here-waiting-for-u]

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach ten Igła, jak zawsze ciekawski.Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń